Szacun dla kolei indyjskich. Trase 1800 km pokonalismy w 33 godziny majac jedynie 1 - godzinne opoznienie. Wyruszylismy z Jhansi o 21.20 na miejscu bedac po 6 rano. Pierwsze kilka godzin uplynelo calkiem spoko- saplismy. Jednak okolo 7.30 z rana Hindusi z naszego przedzialu doszli do wniosku, ze koniec wylegiwania sie i pora juz wstawac. W trakcie drogi nasz przedzial zaprojektowany dla 8 osob liczyl 14 ( trudno sie dziwic, w koncu bialasy gdzies jada, to swietny moment by zrobic sobie kilka fotek).
Poczatkowo jak zwykle niesmiale, pozniej jednak otworzyli sie okazujac sie swietnymi kompanami w podrozy. Uprzejmosci nie bylo konca. Podroz zostala zwienczona milym prezentem dla Kasi - dostala od jednej z Pan kolczyki. dsziewczyny wymienily sie adresami, przypieczetowujac tym samym przyjazn Indyjsko-Polska.
Nasi kompani wysiedli w Pune, od tego czasu jechalismy tylko we czworke, nas dwoje Niemiec i reprezentant RPA. Nasza radosc nie trwala jednak zbyt dlugo, wkrotce bowiem caly nasz wagon zapelnil sie dzieciakami - kolonistami udajacymi sie na wycieczke na Goa. Wrzeszczace dzieciaki, muzyka komorek to nasi nowi towarzysze podrozy.
Okolo 6 dotarlismy do Margao(Magdaon), skad mielismy juz tylko 30 km do Palolem, czyli miejsca gdzie zamierzamy spedzic kolejne 4 dni z naszej podrozy. Odrzucajac oferte rikszy za 100 RS udalismy sie piechota w strone dworca autobusowego, po chwili wskoczylismy do lokalnego autobusu i za 5 RS/os. podjechalismy na dworzec. Biorac pod uwage szybkosc podrozowania busem w Indiach liczylem ze do wieczora zdazymy;). Nasz miejski autobus zatrzymywal sie co chile starajac sie dopchac wypchany do granic srodek lokomocji. Przystankom takze nie bylo konca. Wiekszosc ze wspolpasazerow stanowily dzieci jadace do szkoly na lekcje ( w takim tempie z domu zapewne wychodza zapewne ze 2 godziny godziny wczesniej a liczba spoznien dazy do nieskonczonosci;)).
Mam wrazenie ze magia bialego szczura z Karmi Mata wciaz dziala, gdyz pierwszym autobusem do ktorego podszedlem okazal sie nasz bus do Palolem. 25 RS/os i po godzinie bylismy juz tylko 2 km od celu. Spokojni rikszarze pronujac 50 RS za podwozke okazali sie bardzo przydatni i po 10 min. bylismy u celu - na pieknej plazy Palolem. Dla osob z grubszym portfelem jest opcja pre paid taxi do Palolem z dworca za ok. 800 RS.
Pozostalo nam tylko wybrac chatke. Propozycje naganiaczy za 1000 RS uznalismy za co najmniej niepowazna i wyruszylismy na poszukiwania sami. W koncu zdecydowalismy sie na domek za 500 RS. Na razie zostajemy na 1 noc, gdy znjdziemy cos lepszego i bedzie nam sie chcialo to moze go zmienimy. W wyborze domku nie maly udzial mialy 2 zimne Kingfishery. Po wszystkim udalismy sie na spoznione sniadanie.
Nie ma innej opcji zostajemy tutaj 4 dni nic nie robiac saczac piwko oraz jedzac co moze wyrzuci na brzeg lub to czego nie wyrzuci;)
PS.
W miejscowych autobusach w miejscu malych swiatynek ku czci Hinduskich bostw znajduja sie oftarzyki chrzescijanski. Alleluja i do przodu chcialo by sie zawolac.
Pozdrawiamy. Namaste.